Początki nauki jazdy na motocyklu, na misia...?

Wiele osób przed rozpoczęciem przygody z motocyklem zastanawia się jak będą wyglądały jazdy praktyczne. Osoby, które nie jeździły nigdy na motocyklu boją się najczęściej, że nie dadzą sobie rady z tymi wszystkimi dźwigniami i równocześnie z równowagą. Najczęściej kobiety mogą mieć obiekcje jak będzie przebiegało szkolenie. Często też boją się czy instruktorek nie będzie chciał próbować jazdy na "misia" tzn. instruktor na tylnym siedzeniu pilnuje równowagi lub hamulca na motorze. Wbrew opiniom, niektórych innych instruktorów jazdy na motocyklu moim zdaniem sposób nauki gdzie instruktor siedzi na tym samym motocyklu, co osoba ucząca się jest błędny. Argumenty są niby takie, że instruktor uczy wtedy równowagi i asekuruje kursanta. Według mnie to jest jednak błędne myślenie. Motocykl jest pojazdem, który jest bardzo wrażliwy na wszelkiego rodzaju obciążenia. Każdy choćby najmniejszym balast zmienia równowagę i sposób prowadzenia takiego pojazdu. Pierwsze jazdy z instruktorem "misiem" na tylnym siedzeniu mogą jedynie namieszać, bo osoba ucząca będzie za chwilę znowu musiała się uczyć równowagi motocykla bez balastu z tyłu, a i tak reakcja ze strony instruktora może być nieutrafiona i wywrotka murowana.  Uważam w pierwszej kolejności najlepszym przygotowaniem do jazdy jest umiejętność jazdy na rowerze. Następnie na pierwszej godzinie szkolenia osoba musi się dowiedzieć jak sterować motocyklem, opanować na sucho bez jazdy sekwencję ruchów, które pozwolą na bezpieczny start i hamowanie do zatrzymania. Na moich jazdach osoby uczące się na wstępnie, jeszcze przed jazdą, kilkukrotnie powtarzają ruchy włączenia pierwszego biegu, puszczania sprzęgła i odpowiedniego hamowania. Po opanowaniu tych kilku ruchów można dopiero wtedy próbować jazdy. Osoba ucząca się panuje na motocyklem, sama czuje równowagę (bez misia na tylnym siedzeniu) i sama wie co zrobić by się bezpiecznie zatrzymać.
Szanowne Panie motocykl, to nie tylko domena mężczyzn, a początki wcale nie muszą być krępujące.